Wszyscy wiemy jak to jest. Gdy przychodzi co do czego, gdy ludzie zerkają zza rogu, gdy sumienie dusi, wreszcie się przełamujemy. Wydłubujemy z portfela ostatnie grosze, biegniemy na złamanie karku do kwiaciarni obok, prosimy o najpiękniejszą z czerwonych róż. Ah, to takie bajkowe, prawda? Cudowne uczucie, gdy duma zżera od środka; poczucie bezpieczeństwa, szczęścia i świadomość, że oto właśnie możemy podarować ukochanej, najpiękniejszej, najwspanialszej i najcudowniejszej osobie pod słońcem... kwiatka. W kolejnym etapie dajemy sobie tego cholernego chwasta za 1,50, wstawiamy do wazonu i jesteśmy szczęśliwi, że ktoś o nas pomyślał. Ironia losu, co? To samo jest zawsze z gazetką. Gdy przychodzi co do czego, nagle wszyscy sobie o niej przypominają, a ona biedna zaczyna czuć, że staje się ważna tylko raz na jakiś czas. A przecież kocha się przez cały rok, nie? Taką wieczną, szczerą miłością darzy ją parę osób, m.in. Ailen (odpowiedzialna za gazetkę, jej całokształt; Pijany Kupidynek; Zabawa z Kotem), Yunosuke (krzyżówka), Nataniel (Wywiad; pro poezja; coś takie dziwne z wydrami, whut).
- 1 -
Growlithe
WILCZUR | POZIOM E
Liczba postów : 178 Join date : 16/12/2013
Temat: Re: Gazetka - wydanie walentynkowe Sob Lut 15, 2014 12:21 am
Wszyscy wiemy jak to jest. Gdy przychodzi co do czego, gdy ludzie zerkają zza rogu, gdy sumienie dusi, wreszcie się przełamujemy. Wydłubujemy z portfela ostatnie grosze, biegniemy na złamanie karku do kwiaciarni obok, prosimy o najpiękniejszą z czerwonych róż. Ah, to takie bajkowe, prawda? Cudowne uczucie, gdy duma zżera od środka; poczucie bezpieczeństwa, szczęścia i świadomość, że oto właśnie możemy podarować ukochanej, najpiękniejszej, najwspanialszej i najcudowniejszej osobie pod słońcem... kwiatka. W kolejnym etapie dajemy sobie tego cholernego chwasta za 1,50, wstawiamy do wazonu i jesteśmy szczęśliwi, że ktoś o nas pomyślał. Ironia losu, co? To samo jest zawsze z gazetką. Gdy przychodzi co do czego, nagle wszyscy sobie o niej przypominają, a ona biedna zaczyna czuć, że staje się ważna tylko raz na jakiś czas. A przecież kocha się przez cały rok, nie? Taką wieczną, szczerą miłością darzy ją parę osób.
Ailen (odpowiedzialna za gazetkę, jej całokształt; Pijany Kupidynek; Zabawa z Kotem), Yunosuke (krzyżówka), Nataniel (Wywiad; pro poezja; coś takie dziwne z wydrami, whut).
Odwaliliście kawał świetnej roboty!
- 1 -
Growlithe
WILCZUR | POZIOM E
Liczba postów : 178 Join date : 16/12/2013
Temat: Re: Gazetka - wydanie walentynkowe Sob Lut 15, 2014 12:25 am
Wszyscy wiemy jak to jest...
Wszyscy wiemy jak to jest. Gdy przychodzi co do czego, gdy ludzie zerkają zza rogu, gdy sumienie dusi, wreszcie się przełamujemy. Wydłubujemy z portfela ostatnie grosze, biegniemy na złamanie karku do kwiaciarni obok, prosimy o najpiękniejszą z czerwonych róż. Ah, to takie bajkowe, prawda? Cudowne uczucie, gdy duma zżera od środka; poczucie bezpieczeństwa, szczęścia i świadomość, że oto właśnie możemy podarować ukochanej, najpiękniejszej, najwspanialszej i najcudowniejszej osobie pod słońcem... kwiatka. W kolejnym etapie dajemy sobie tego cholernego chwasta za 1,50, wstawiamy do wazonu i jesteśmy szczęśliwi, że ktoś o nas pomyślał. Ironia losu, co? To samo jest zawsze z gazetką. Gdy przychodzi co do czego, nagle wszyscy sobie o niej przypominają, a ona biedna zaczyna czuć, że staje się ważna tylko raz na jakiś czas. A przecież kocha się przez cały rok, nie? Taką wieczną, szczerą miłością darzy ją parę osób.
Ailen (odpowiedzialna za gazetkę, jej całokształt; Pijany Kupidynek; Zabawa z Kotem), Yunosuke (krzyżówka), Nataniel (Wywiad; pro poezja; coś takie dziwne z wydrami, whut).
Odwaliliście kawał świetnej roboty!
- 1 -
Growlithe
WILCZUR | POZIOM E
Liczba postów : 178 Join date : 16/12/2013
Temat: Re: Gazetka - wydanie walentynkowe Sob Lut 15, 2014 12:31 am
Wszyscy wiemy jak to jest...
Wszyscy wiemy jak to jest. Gdy przychodzi co do czego, gdy ludzie zerkają zza rogu, gdy sumienie dusi, wreszcie się przełamujemy. Wydłubujemy z portfela ostatnie grosze, biegniemy na złamanie karku do kwiaciarni obok, prosimy o najpiękniejszą z czerwonych róż. Ah, to takie bajkowe, prawda? Cudowne uczucie, gdy duma zżera od środka; poczucie bezpieczeństwa, szczęścia i świadomość, że oto właśnie możemy podarować ukochanej, najpiękniejszej, najwspanialszej i najcudowniejszej osobie pod słońcem... kwiatka. W kolejnym etapie dajemy sobie tego cholernego chwasta za 1,50, wstawiamy do wazonu i jesteśmy szczęśliwi, że ktoś o nas pomyślał. Ironia losu, co? To samo jest zawsze z gazetką. Gdy przychodzi co do czego, nagle wszyscy sobie o niej przypominają, a ona biedna zaczyna czuć, że staje się ważna tylko raz na jakiś czas. A przecież kocha się przez cały rok, nie? Taką wieczną, szczerą miłością darzy ją parę osób.
Ailen (odpowiedzialna za gazetkę, jej całokształt; Pijany Kupidynek; Zabawa z Kotem), Yunosuke (krzyżówka), Nataniel (Wywiad; pro poezja; coś takie dziwne z wydrami, whut).
Odwaliliście kawał świetnej roboty!
A czytelników zachęcam do przejrzenia gazetki, komentowania i brania udziału w konkursach. c:
- 1 -
Kacik poetycki
Wiersz o oddaniu, namiętności i tragicznej miłości…
Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga kanapko, tym zniknieniem swoim! Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jedną maluczką bułką tak wiele ubyło. Tyś za wszytki kusiła, za wszytki pachniała, Z tym szczypiorkiem na wierzchu pięknie wyglądała! Nie dopuściłaś nigdy żeby nastrój psować; „Czy zjeść cię, czy nie zjeść?” - zbyt długo się frasować, Do zjedzenia cię – sama wdziękiem namawiając, I onym swym uciesznym serem zachęcając. Teraz wszytko umilkło (oprócz mego brzucha) - Na nic złodziejaszkowi będzie choćby skrucha! Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje, Żołądek swej kanapki darmo upatruje… ~ Nataniel.
- 2 -
Growlithe
WILCZUR | POZIOM E
Liczba postów : 178 Join date : 16/12/2013
Temat: Re: Gazetka - wydanie walentynkowe Sob Lut 15, 2014 12:53 am
Wszyscy wiemy jak to jest...
Wszyscy wiemy jak to jest. Gdy przychodzi co do czego, gdy ludzie zerkają zza rogu, gdy sumienie dusi, wreszcie się przełamujemy. Wydłubujemy z portfela ostatnie grosze, biegniemy na złamanie karku do kwiaciarni obok, prosimy o najpiękniejszą z czerwonych róż. Ah, to takie bajkowe, prawda? Cudowne uczucie, gdy duma zżera od środka; poczucie bezpieczeństwa, szczęścia i świadomość, że oto właśnie możemy podarować ukochanej, najpiękniejszej, najwspanialszej i najcudowniejszej osobie pod słońcem... kwiatka. W kolejnym etapie dajemy sobie tego cholernego chwasta za 1,50, wstawiamy do wazonu i jesteśmy szczęśliwi, że ktoś o nas pomyślał. Ironia losu, co? To samo jest zawsze z gazetką. Gdy przychodzi co do czego, nagle wszyscy sobie o niej przypominają, a ona biedna zaczyna czuć, że staje się ważna tylko raz na jakiś czas. A przecież kocha się przez cały rok, nie? Taką wieczną, szczerą miłością darzy ją parę osób.
Ailen (odpowiedzialna za gazetkę, jej całokształt; Pijany Kupidynek; Zabawa z Kotem), Yunosuke (krzyżówka), Nataniel (Wywiad; pro poezja; coś takie dziwne z wydrami, whut).
Odwaliliście kawał świetnej roboty!
A czytelników zachęcam do przejrzenia gazetki, komentowania i brania udziału w konkursach. c:
- 1 -
Kacik poetycki
Wiersz o oddaniu, namiętności i tragicznej miłości…
Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga kanapko, tym zniknieniem swoim! Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jedną maluczką bułką tak wiele ubyło. Tyś za wszytki kusiła, za wszytki pachniała, Z tym szczypiorkiem na wierzchu pięknie wyglądała! Nie dopuściłaś nigdy żeby nastrój psować; „Czy zjeść cię, czy nie zjeść?” - zbyt długo się frasować, Do zjedzenia cię – sama wdziękiem namawiając, I onym swym uciesznym serem zachęcając. Teraz wszytko umilkło (oprócz mego brzucha) - Na nic złodziejaszkowi będzie choćby skrucha! Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje, Żołądek swej kanapki darmo upatruje… ~ Nataniel.
- 2 -
Eee... tak.
By nikt nie musiał spędzać tych Walentynek samotnie, nasz najdroższy kupidyn, Nathaniel, znalazł dla części z was partnerów, z którymi na pewno się dogadacie.
- 3 -
Growlithe
WILCZUR | POZIOM E
Liczba postów : 178 Join date : 16/12/2013
Temat: Re: Gazetka - wydanie walentynkowe Sob Lut 15, 2014 12:56 am
Wszyscy wiemy jak to jest...
Wszyscy wiemy jak to jest. Gdy przychodzi co do czego, gdy ludzie zerkają zza rogu, gdy sumienie dusi, wreszcie się przełamujemy. Wydłubujemy z portfela ostatnie grosze, biegniemy na złamanie karku do kwiaciarni obok, prosimy o najpiękniejszą z czerwonych róż. Ah, to takie bajkowe, prawda? Cudowne uczucie, gdy duma zżera od środka; poczucie bezpieczeństwa, szczęścia i świadomość, że oto właśnie możemy podarować ukochanej, najpiękniejszej, najwspanialszej i najcudowniejszej osobie pod słońcem... kwiatka. W kolejnym etapie dajemy sobie tego cholernego chwasta za 1,50, wstawiamy do wazonu i jesteśmy szczęśliwi, że ktoś o nas pomyślał. Ironia losu, co? To samo jest zawsze z gazetką. Gdy przychodzi co do czego, nagle wszyscy sobie o niej przypominają, a ona biedna zaczyna czuć, że staje się ważna tylko raz na jakiś czas. A przecież kocha się przez cały rok, nie? Taką wieczną, szczerą miłością darzy ją parę osób.
Ailen (odpowiedzialna za gazetkę, jej całokształt; Pijany Kupidynek; Zabawa z Kotem), Yunosuke (krzyżówka), Nataniel (Wywiad; pro poezja; coś takie dziwne z wydrami, whut).
Odwaliliście kawał świetnej roboty!
A czytelników zachęcam do przejrzenia gazetki, komentowania i brania udziału w konkursach. c:
- 1 -
Kacik poetycki
Wiersz o oddaniu, namiętności i tragicznej miłości…
Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga kanapko, tym zniknieniem swoim! Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jedną maluczką bułką tak wiele ubyło. Tyś za wszytki kusiła, za wszytki pachniała, Z tym szczypiorkiem na wierzchu pięknie wyglądała! Nie dopuściłaś nigdy żeby nastrój psować; „Czy zjeść cię, czy nie zjeść?” - zbyt długo się frasować, Do zjedzenia cię – sama wdziękiem namawiając, I onym swym uciesznym serem zachęcając. Teraz wszytko umilkło (oprócz mego brzucha) - Na nic złodziejaszkowi będzie choćby skrucha! Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje, Żołądek swej kanapki darmo upatruje… ~ Nataniel.
- 2 -
Eee... tak.
By nikt nie musiał spędzać tych Walentynek samotnie, nasz najdroższy kupidyn, Nathaniel, znalazł dla części z was partnerów, z którymi na pewno się dogadacie.
- 3 -
Growlithe
WILCZUR | POZIOM E
Liczba postów : 178 Join date : 16/12/2013
Temat: Re: Gazetka - wydanie walentynkowe Sob Lut 15, 2014 12:58 am
Wszyscy wiemy jak to jest...
Wszyscy wiemy jak to jest. Gdy przychodzi co do czego, gdy ludzie zerkają zza rogu, gdy sumienie dusi, wreszcie się przełamujemy. Wydłubujemy z portfela ostatnie grosze, biegniemy na złamanie karku do kwiaciarni obok, prosimy o najpiękniejszą z czerwonych róż. Ah, to takie bajkowe, prawda? Cudowne uczucie, gdy duma zżera od środka; poczucie bezpieczeństwa, szczęścia i świadomość, że oto właśnie możemy podarować ukochanej, najpiękniejszej, najwspanialszej i najcudowniejszej osobie pod słońcem... kwiatka. W kolejnym etapie dajemy sobie tego cholernego chwasta za 1,50, wstawiamy do wazonu i jesteśmy szczęśliwi, że ktoś o nas pomyślał. Ironia losu, co? To samo jest zawsze z gazetką. Gdy przychodzi co do czego, nagle wszyscy sobie o niej przypominają, a ona biedna zaczyna czuć, że staje się ważna tylko raz na jakiś czas. A przecież kocha się przez cały rok, nie? Taką wieczną, szczerą miłością darzy ją parę osób.
Ailen (odpowiedzialna za gazetkę, jej całokształt; Pijany Kupidynek; Zabawa z Kotem), Yunosuke (krzyżówka), Nataniel (Wywiad; pro poezja; coś takie dziwne z wydrami, whut).
Odwaliliście kawał świetnej roboty!
A czytelników zachęcam do przejrzenia gazetki, komentowania i brania udziału w konkursach. c:
- 1 -
Kacik poetycki
Wiersz o oddaniu, namiętności i tragicznej miłości…
Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga kanapko, tym zniknieniem swoim! Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jedną maluczką bułką tak wiele ubyło. Tyś za wszytki kusiła, za wszytki pachniała, Z tym szczypiorkiem na wierzchu pięknie wyglądała! Nie dopuściłaś nigdy żeby nastrój psować; „Czy zjeść cię, czy nie zjeść?” - zbyt długo się frasować, Do zjedzenia cię – sama wdziękiem namawiając, I onym swym uciesznym serem zachęcając. Teraz wszytko umilkło (oprócz mego brzucha) - Na nic złodziejaszkowi będzie choćby skrucha! Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje, Żołądek swej kanapki darmo upatruje… ~ Nataniel.
- 2 -
Eee... tak.
By nikt nie musiał spędzać tych Walentynek samotnie, nasz najdroższy kupidyn, Nathaniel, znalazł dla części z was partnerów, z którymi na pewno się dogadacie.
- 3 -
Przerywnik.
A bo co tam.
- 4 -
Growlithe
WILCZUR | POZIOM E
Liczba postów : 178 Join date : 16/12/2013
Temat: Re: Gazetka - wydanie walentynkowe Sob Lut 15, 2014 1:09 am
Wszyscy wiemy jak to jest...
Wszyscy wiemy jak to jest. Gdy przychodzi co do czego, gdy ludzie zerkają zza rogu, gdy sumienie dusi, wreszcie się przełamujemy. Wydłubujemy z portfela ostatnie grosze, biegniemy na złamanie karku do kwiaciarni obok, prosimy o najpiękniejszą z czerwonych róż. Ah, to takie bajkowe, prawda? Cudowne uczucie, gdy duma zżera od środka; poczucie bezpieczeństwa, szczęścia i świadomość, że oto właśnie możemy podarować ukochanej, najpiękniejszej, najwspanialszej i najcudowniejszej osobie pod słońcem... kwiatka. W kolejnym etapie dajemy sobie tego cholernego chwasta za 1,50, wstawiamy do wazonu i jesteśmy szczęśliwi, że ktoś o nas pomyślał. Ironia losu, co? To samo jest zawsze z gazetką. Gdy przychodzi co do czego, nagle wszyscy sobie o niej przypominają, a ona biedna zaczyna czuć, że staje się ważna tylko raz na jakiś czas. A przecież kocha się przez cały rok, nie? Taką wieczną, szczerą miłością darzy ją parę osób.
Ailen (odpowiedzialna za gazetkę, jej całokształt; Pijany Kupidynek; Zabawa z Kotem), Yunosuke (krzyżówka), Nataniel (Wywiad; pro poezja; coś takie dziwne z wydrami, whut).
Odwaliliście kawał świetnej roboty!
A czytelników zachęcam do przejrzenia gazetki, komentowania i brania udziału w konkursach. c:
- 1 -
Kacik poetycki
Wiersz o oddaniu, namiętności i tragicznej miłości…
Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga kanapko, tym zniknieniem swoim! Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jedną maluczką bułką tak wiele ubyło. Tyś za wszytki kusiła, za wszytki pachniała, Z tym szczypiorkiem na wierzchu pięknie wyglądała! Nie dopuściłaś nigdy żeby nastrój psować; „Czy zjeść cię, czy nie zjeść?” - zbyt długo się frasować, Do zjedzenia cię – sama wdziękiem namawiając, I onym swym uciesznym serem zachęcając. Teraz wszytko umilkło (oprócz mego brzucha) - Na nic złodziejaszkowi będzie choćby skrucha! Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje, Żołądek swej kanapki darmo upatruje… ~ Nataniel.
- 2 -
Eee... tak.
By nikt nie musiał spędzać tych Walentynek samotnie, nasz najdroższy kupidyn, Nathaniel, znalazł dla części z was partnerów, z którymi na pewno się dogadacie.
- 3 -
Przerywnik.
A bo co tam.
- 4 -
Wywiad z Ailenem
Piękne, słoneczne, zimowe popołudnie to wspaniały czas by ponękać przechodniów. Ponadto witryny sklepowe pełne są kiczowatych serduszek, a z ust przechodniów unosi się seksowna para – nasz drogi reporter miał więc względnie nie najgorszy powód do włóczenia się po mieście, hue. Tego dnia to Ailen miał takiego pecha, by wleźć w pole widzenia naszego najdroższego redaktora, Nathaniela. N: Jak samopoczucie w przeddzień Walentynek? Zaczepiony chłopak natychmiast zrobił minę z serii "WTF", wlepiając dosyć nieufne spojrzenie w wysokiego facia. A: .... a kim ty do cholery jesteś? Nie mam na Ciebie czasu. Dryblasowi nieco zrzedła mina - no jak to tak, nie słyszeć o okolicznej gwieździe? N: Nathaniel z Antidotum. Obiecuję, że ta rozmowa zajmie nam tylko chwilę – durny wyszczerz nie schodził z jego twarzy. A: Nie znam Cię – rzucił dosyć oschle, ale zaraz westchnął cierpiętniczo i skrzyżował ręce na piersi. - No, ale okej... byle szybko. I nie wyszczerzaj się tak. Wyglądasz jak jakiś psychol. Nathanielowi odrobinę zrzedła mina, jednak nie trwało to długo. Musiał być radosny, tak kazało mu szefostwo - w końcu miał zdobyć walentynkowy materiał i to nie byle jaki! Wyciągnął z kieszeni spodni zdjęcie i porównał osóbkę na nim ze stojącym przed nim chłopakiem. Nie było żadnych wątpliwości, że to ta sama persona, jednak... N: Ailen, prawda? A: Skąd ty... a dobra... tak, to ja – burknął, trochę się irytując. N: Mamy swoje tajne źródła – mrugnął do niego łobuzersko. - Doszły nas także słuchy, że ostatnio złamał Ci serce pewien szarooki przystojniak, czy to prawda? Trzymany przez albinosa mikrofon wylądował niebezpiecznie blisko twarzy Aia, który z początku tylko przewrócił teatralnie oczami, acz gdy padło pytanie, uniósł lekko jedną brew do góry, patrząc na reportera, jak na idiotę. Odchylił delikatnie łeb do tyłu, żeby zwiększyć dystans między nim, a mikrofonem. A: Nie – skomentował krótko i to na tyle głośnym tonem, żeby było jasne, iż nie jest zbyt zadowolony z tego pytania. N: Och, daj spokój, nie ma co być takim nieśmiałym, jesteśmy jak kąt złamanych serc – poważnie pokiwał głową, wskazując przy tym na siebie i towarzyszącego mu kamerzystę. Goznalez uśmiechnął się skromnie i niewinnie zamrugał parę razy. A: Nie jestem nieśmiały. Nikt mi nie złamał serca, a już na pewno nie ten pieprzony, szarooki skurwiel – rzucił beznamiętnie, zerkając podejrzliwie na Gonzaleza. N: Czyli jednak! – podsumował, jakby nic nie było w stanie zmienić jego zdania. – Więc jak zamierzasz spędzić jutrzejszy dzień? Jakieś plany na Walentynki? A: Głuchy jesteś? Nikt mi nie złamał serca – powtórzył, zerkając na niego spod przymrużonych gniewnie powiek. - Zamierzam coś zjeść i tyle. Nie obchodzą mnie żadne święta. N: Bez serca... – mruknął pod nosem, przez chwilę wyglądając na naprawdę zawiedzionego. - No, dobrze, ale w końcu masz jutro też urodziny... Na pewno nie masz zamiaru zaszaleć? Ailen prychnął coś niezrozumiałego pod nosem, acz wnioskując po minie, raczej nie było to nic miłego. A: Nie – powiedział i westchnął ciężko. - Najwyżej ukradnę jakiejś parce czekoladki i zjem je w ramach urodzin – wzruszył lekko ramionami. N: I to się właśnie nazywa duch Walentynek! – podjął z entuzjazmem. - Dobrze, a teraz ostatnie pytanie, jesteś gotowy? A, zresztą, jeśli nie, to trudno... Jaki jest twój stosunek do pasztetu drobiowego? A: Ta... – burknął, nie mogąc doczekać się końca tortur. – Lubię. To wszystko? N: Oczywiście, myślisz, że bym cię okłamywał? Miłego jutrzejszego dnia życzę~ - białowłosy dryblas zasalutował i zniknął w tłumie, ciągnąc za sobą Gonzaleza. A: Debil... – rzucił za nim na odchodnym, MUSIAŁ.
- 4 -
Growlithe
WILCZUR | POZIOM E
Liczba postów : 178 Join date : 16/12/2013
Temat: Re: Gazetka - wydanie walentynkowe Sob Lut 15, 2014 1:13 am
Wszyscy wiemy jak to jest...
Wszyscy wiemy jak to jest. Gdy przychodzi co do czego, gdy ludzie zerkają zza rogu, gdy sumienie dusi, wreszcie się przełamujemy. Wydłubujemy z portfela ostatnie grosze, biegniemy na złamanie karku do kwiaciarni obok, prosimy o najpiękniejszą z czerwonych róż. Ah, to takie bajkowe, prawda? Cudowne uczucie, gdy duma zżera od środka; poczucie bezpieczeństwa, szczęścia i świadomość, że oto właśnie możemy podarować ukochanej, najpiękniejszej, najwspanialszej i najcudowniejszej osobie pod słońcem... kwiatka. W kolejnym etapie dajemy sobie tego cholernego chwasta za 1,50, wstawiamy do wazonu i jesteśmy szczęśliwi, że ktoś o nas pomyślał. Ironia losu, co? To samo jest zawsze z gazetką. Gdy przychodzi co do czego, nagle wszyscy sobie o niej przypominają, a ona biedna zaczyna czuć, że staje się ważna tylko raz na jakiś czas. A przecież kocha się przez cały rok, nie? Taką wieczną, szczerą miłością darzy ją parę osób.
Ailen (odpowiedzialna za gazetkę, jej całokształt; Pijany Kupidynek; Zabawa z Kotem), Yunosuke (krzyżówka), Nataniel (Wywiad; pro poezja; coś takie dziwne z wydrami, whut).
Odwaliliście kawał świetnej roboty!
A czytelników zachęcam do przejrzenia gazetki, komentowania i brania udziału w konkursach. c:
- 1 -
Kacik poetycki
Wiersz o oddaniu, namiętności i tragicznej miłości…
Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga kanapko, tym zniknieniem swoim! Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jedną maluczką bułką tak wiele ubyło. Tyś za wszytki kusiła, za wszytki pachniała, Z tym szczypiorkiem na wierzchu pięknie wyglądała! Nie dopuściłaś nigdy żeby nastrój psować; „Czy zjeść cię, czy nie zjeść?” - zbyt długo się frasować, Do zjedzenia cię – sama wdziękiem namawiając, I onym swym uciesznym serem zachęcając. Teraz wszytko umilkło (oprócz mego brzucha) - Na nic złodziejaszkowi będzie choćby skrucha! Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje, Żołądek swej kanapki darmo upatruje… ~ Nataniel.
- 2 -
Eee... tak.
By nikt nie musiał spędzać tych Walentynek samotnie, nasz najdroższy kupidyn, Nathaniel, znalazł dla części z was partnerów, z którymi na pewno się dogadacie.
- 3 -
Przerywnik.
A bo co tam.
- 4 -
Wywiad z Ailenem
Piękne, słoneczne, zimowe popołudnie to wspaniały czas by ponękać przechodniów. Ponadto witryny sklepowe pełne są kiczowatych serduszek, a z ust przechodniów unosi się seksowna para – nasz drogi reporter miał więc względnie nie najgorszy powód do włóczenia się po mieście, hue. Tego dnia to Ailen miał takiego pecha, by wleźć w pole widzenia naszego najdroższego redaktora, Nathaniela. N: Jak samopoczucie w przeddzień Walentynek? Zaczepiony chłopak natychmiast zrobił minę z serii "WTF", wlepiając dosyć nieufne spojrzenie w wysokiego facia. A: .... a kim ty do cholery jesteś? Nie mam na Ciebie czasu. Dryblasowi nieco zrzedła mina - no jak to tak, nie słyszeć o okolicznej gwieździe? N: Nathaniel z Antidotum. Obiecuję, że ta rozmowa zajmie nam tylko chwilę – durny wyszczerz nie schodził z jego twarzy. A: Nie znam Cię – rzucił dosyć oschle, ale zaraz westchnął cierpiętniczo i skrzyżował ręce na piersi. - No, ale okej... byle szybko. I nie wyszczerzaj się tak. Wyglądasz jak jakiś psychol. Nathanielowi odrobinę zrzedła mina, jednak nie trwało to długo. Musiał być radosny, tak kazało mu szefostwo - w końcu miał zdobyć walentynkowy materiał i to nie byle jaki! Wyciągnął z kieszeni spodni zdjęcie i porównał osóbkę na nim ze stojącym przed nim chłopakiem. Nie było żadnych wątpliwości, że to ta sama persona, jednak... N: Ailen, prawda? A: Skąd ty... a dobra... tak, to ja – burknął, trochę się irytując. N: Mamy swoje tajne źródła – mrugnął do niego łobuzersko. - Doszły nas także słuchy, że ostatnio złamał Ci serce pewien szarooki przystojniak, czy to prawda? Trzymany przez albinosa mikrofon wylądował niebezpiecznie blisko twarzy Aia, który z początku tylko przewrócił teatralnie oczami, acz gdy padło pytanie, uniósł lekko jedną brew do góry, patrząc na reportera, jak na idiotę. Odchylił delikatnie łeb do tyłu, żeby zwiększyć dystans między nim, a mikrofonem. A: Nie – skomentował krótko i to na tyle głośnym tonem, żeby było jasne, iż nie jest zbyt zadowolony z tego pytania. N: Och, daj spokój, nie ma co być takim nieśmiałym, jesteśmy jak kąt złamanych serc – poważnie pokiwał głową, wskazując przy tym na siebie i towarzyszącego mu kamerzystę. Goznalez uśmiechnął się skromnie i niewinnie zamrugał parę razy. A: Nie jestem nieśmiały. Nikt mi nie złamał serca, a już na pewno nie ten pieprzony, szarooki skurwiel – rzucił beznamiętnie, zerkając podejrzliwie na Gonzaleza. N: Czyli jednak! – podsumował, jakby nic nie było w stanie zmienić jego zdania. – Więc jak zamierzasz spędzić jutrzejszy dzień? Jakieś plany na Walentynki? A: Głuchy jesteś? Nikt mi nie złamał serca – powtórzył, zerkając na niego spod przymrużonych gniewnie powiek. - Zamierzam coś zjeść i tyle. Nie obchodzą mnie żadne święta. N: Bez serca... – mruknął pod nosem, przez chwilę wyglądając na naprawdę zawiedzionego. - No, dobrze, ale w końcu masz jutro też urodziny... Na pewno nie masz zamiaru zaszaleć? Ailen prychnął coś niezrozumiałego pod nosem, acz wnioskując po minie, raczej nie było to nic miłego. A: Nie – powiedział i westchnął ciężko. - Najwyżej ukradnę jakiejś parce czekoladki i zjem je w ramach urodzin – wzruszył lekko ramionami. N: I to się właśnie nazywa duch Walentynek! – podjął z entuzjazmem. - Dobrze, a teraz ostatnie pytanie, jesteś gotowy? A, zresztą, jeśli nie, to trudno... Jaki jest twój stosunek do pasztetu drobiowego? A: Ta... – burknął, nie mogąc doczekać się końca tortur. – Lubię. To wszystko? N: Oczywiście, myślisz, że bym cię okłamywał? Miłego jutrzejszego dnia życzę~ - białowłosy dryblas zasalutował i zniknął w tłumie, ciągnąc za sobą Gonzaleza. A: Debil... – rzucił za nim na odchodnym, MUSIAŁ.
Ostatnio zmieniony przez Growlithe dnia Sob Lut 15, 2014 1:22 am, w całości zmieniany 1 raz
Growlithe
WILCZUR | POZIOM E
Liczba postów : 178 Join date : 16/12/2013
Temat: Re: Gazetka - wydanie walentynkowe Sob Lut 15, 2014 1:19 am
Wszyscy wiemy jak to jest...
Wszyscy wiemy jak to jest. Gdy przychodzi co do czego, gdy ludzie zerkają zza rogu, gdy sumienie dusi, wreszcie się przełamujemy. Wydłubujemy z portfela ostatnie grosze, biegniemy na złamanie karku do kwiaciarni obok, prosimy o najpiękniejszą z czerwonych róż. Ah, to takie bajkowe, prawda? Cudowne uczucie, gdy duma zżera od środka; poczucie bezpieczeństwa, szczęścia i świadomość, że oto właśnie możemy podarować ukochanej, najpiękniejszej, najwspanialszej i najcudowniejszej osobie pod słońcem... kwiatka. W kolejnym etapie dajemy sobie tego cholernego chwasta za 1,50, wstawiamy do wazonu i jesteśmy szczęśliwi, że ktoś o nas pomyślał. Ironia losu, co? To samo jest zawsze z gazetką. Gdy przychodzi co do czego, nagle wszyscy sobie o niej przypominają, a ona biedna zaczyna czuć, że staje się ważna tylko raz na jakiś czas. A przecież kocha się przez cały rok, nie? Taką wieczną, szczerą miłością darzy ją parę osób.
Ailen (odpowiedzialna za gazetkę, jej całokształt; Pijany Kupidynek; Zabawa z Kotem), Yunosuke (krzyżówka), Nataniel (Wywiad; pro poezja; coś takie dziwne z wydrami, whut).
Odwaliliście kawał świetnej roboty!
A czytelników zachęcam do przejrzenia gazetki, komentowania i brania udziału w konkursach. c:
- 1 -
Kacik poetycki
Wiersz o oddaniu, namiętności i tragicznej miłości…
Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga kanapko, tym zniknieniem swoim! Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jedną maluczką bułką tak wiele ubyło. Tyś za wszytki kusiła, za wszytki pachniała, Z tym szczypiorkiem na wierzchu pięknie wyglądała! Nie dopuściłaś nigdy żeby nastrój psować; „Czy zjeść cię, czy nie zjeść?” - zbyt długo się frasować, Do zjedzenia cię – sama wdziękiem namawiając, I onym swym uciesznym serem zachęcając. Teraz wszytko umilkło (oprócz mego brzucha) - Na nic złodziejaszkowi będzie choćby skrucha! Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje, Żołądek swej kanapki darmo upatruje… ~ Nataniel.
- 2 -
Eee... tak.
By nikt nie musiał spędzać tych Walentynek samotnie, nasz najdroższy kupidyn, Nathaniel, znalazł dla części z was partnerów, z którymi na pewno się dogadacie.
- 3 -
Przerywnik.
A bo co tam.
- 4 -
Wywiad z Ailenem
Piękne, słoneczne, zimowe popołudnie to wspaniały czas by ponękać przechodniów. Ponadto witryny sklepowe pełne są kiczowatych serduszek, a z ust przechodniów unosi się seksowna para – nasz drogi reporter miał więc względnie nie najgorszy powód do włóczenia się po mieście, hue. Tego dnia to Ailen miał takiego pecha, by wleźć w pole widzenia naszego najdroższego redaktora, Nathaniela. N: Jak samopoczucie w przeddzień Walentynek? Zaczepiony chłopak natychmiast zrobił minę z serii "WTF", wlepiając dosyć nieufne spojrzenie w wysokiego facia. A: .... a kim ty do cholery jesteś? Nie mam na Ciebie czasu. Dryblasowi nieco zrzedła mina - no jak to tak, nie słyszeć o okolicznej gwieździe? N: Nathaniel z Antidotum. Obiecuję, że ta rozmowa zajmie nam tylko chwilę – durny wyszczerz nie schodził z jego twarzy. A: Nie znam Cię – rzucił dosyć oschle, ale zaraz westchnął cierpiętniczo i skrzyżował ręce na piersi. - No, ale okej... byle szybko. I nie wyszczerzaj się tak. Wyglądasz jak jakiś psychol. Nathanielowi odrobinę zrzedła mina, jednak nie trwało to długo. Musiał być radosny, tak kazało mu szefostwo - w końcu miał zdobyć walentynkowy materiał i to nie byle jaki! Wyciągnął z kieszeni spodni zdjęcie i porównał osóbkę na nim ze stojącym przed nim chłopakiem. Nie było żadnych wątpliwości, że to ta sama persona, jednak... N: Ailen, prawda? A: Skąd ty... a dobra... tak, to ja – burknął, trochę się irytując. N: Mamy swoje tajne źródła – mrugnął do niego łobuzersko. - Doszły nas także słuchy, że ostatnio złamał Ci serce pewien szarooki przystojniak, czy to prawda? Trzymany przez albinosa mikrofon wylądował niebezpiecznie blisko twarzy Aia, który z początku tylko przewrócił teatralnie oczami, acz gdy padło pytanie, uniósł lekko jedną brew do góry, patrząc na reportera, jak na idiotę. Odchylił delikatnie łeb do tyłu, żeby zwiększyć dystans między nim, a mikrofonem. A: Nie – skomentował krótko i to na tyle głośnym tonem, żeby było jasne, iż nie jest zbyt zadowolony z tego pytania. N: Och, daj spokój, nie ma co być takim nieśmiałym, jesteśmy jak kąt złamanych serc – poważnie pokiwał głową, wskazując przy tym na siebie i towarzyszącego mu kamerzystę. Goznalez uśmiechnął się skromnie i niewinnie zamrugał parę razy. A: Nie jestem nieśmiały. Nikt mi nie złamał serca, a już na pewno nie ten pieprzony, szarooki skurwiel – rzucił beznamiętnie, zerkając podejrzliwie na Gonzaleza. N: Czyli jednak! – podsumował, jakby nic nie było w stanie zmienić jego zdania. – Więc jak zamierzasz spędzić jutrzejszy dzień? Jakieś plany na Walentynki? A: Głuchy jesteś? Nikt mi nie złamał serca – powtórzył, zerkając na niego spod przymrużonych gniewnie powiek. - Zamierzam coś zjeść i tyle. Nie obchodzą mnie żadne święta. N: Bez serca... – mruknął pod nosem, przez chwilę wyglądając na naprawdę zawiedzionego. - No, dobrze, ale w końcu masz jutro też urodziny... Na pewno nie masz zamiaru zaszaleć? Ailen prychnął coś niezrozumiałego pod nosem, acz wnioskując po minie, raczej nie było to nic miłego. A: Nie – powiedział i westchnął ciężko. - Najwyżej ukradnę jakiejś parce czekoladki i zjem je w ramach urodzin – wzruszył lekko ramionami. N: I to się właśnie nazywa duch Walentynek! – podjął z entuzjazmem. - Dobrze, a teraz ostatnie pytanie, jesteś gotowy? A, zresztą, jeśli nie, to trudno... Jaki jest twój stosunek do pasztetu drobiowego? A: Ta... – burknął, nie mogąc doczekać się końca tortur. – Lubię. To wszystko? N: Oczywiście, myślisz, że bym cię okłamywał? Miłego jutrzejszego dnia życzę~ - białowłosy dryblas zasalutował i zniknął w tłumie, ciągnąc za sobą Gonzaleza. A: Debil... – rzucił za nim na odchodnym, MUSIAŁ.
Temat: Re: Gazetka - wydanie walentynkowe Sob Lut 15, 2014 1:20 am
Krzyzowka
Wyniki wysyłać na konto Gazetki.
- 7 -
Growlithe
WILCZUR | POZIOM E
Liczba postów : 178 Join date : 16/12/2013
Temat: Re: Gazetka - wydanie walentynkowe Sob Lut 15, 2014 1:21 am
Krzyzowka
Wyniki wysyłać na konto Gazetki.
- 7 -
Growlithe
WILCZUR | POZIOM E
Liczba postów : 178 Join date : 16/12/2013
Temat: Re: Gazetka - wydanie walentynkowe Sob Lut 15, 2014 1:37 am
Wszyscy wiemy jak to jest...
Wszyscy wiemy jak to jest. Gdy przychodzi co do czego, gdy ludzie zerkają zza rogu, gdy sumienie dusi, wreszcie się przełamujemy. Wydłubujemy z portfela ostatnie grosze, biegniemy na złamanie karku do kwiaciarni obok, prosimy o najpiękniejszą z czerwonych róż. Ah, to takie bajkowe, prawda? Cudowne uczucie, gdy duma zżera od środka; poczucie bezpieczeństwa, szczęścia i świadomość, że oto właśnie możemy podarować ukochanej, najpiękniejszej, najwspanialszej i najcudowniejszej osobie pod słońcem... kwiatka. W kolejnym etapie dajemy sobie tego cholernego chwasta za 1,50, wstawiamy do wazonu i jesteśmy szczęśliwi, że ktoś o nas pomyślał. Ironia losu, co? To samo jest zawsze z gazetką. Gdy przychodzi co do czego, nagle wszyscy sobie o niej przypominają, a ona biedna zaczyna czuć, że staje się ważna tylko raz na jakiś czas. A przecież kocha się przez cały rok, nie? Taką wieczną, szczerą miłością darzy ją parę osób.
Ailen (odpowiedzialna za gazetkę, jej całokształt; Pijany Kupidynek; Zabawa z Kotem), Yunosuke (krzyżówka), Nataniel (Wywiad; pro poezja; coś takie dziwne z wydrami, whut).
Odwaliliście kawał świetnej roboty!
A czytelników zachęcam do przejrzenia gazetki, komentowania i brania udziału w konkursach. c:
- 1 -
Kacik poetycki
Wiersz o oddaniu, namiętności i tragicznej miłości…
Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga kanapko, tym zniknieniem swoim! Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jedną maluczką bułką tak wiele ubyło. Tyś za wszytki kusiła, za wszytki pachniała, Z tym szczypiorkiem na wierzchu pięknie wyglądała! Nie dopuściłaś nigdy żeby nastrój psować; „Czy zjeść cię, czy nie zjeść?” - zbyt długo się frasować, Do zjedzenia cię – sama wdziękiem namawiając, I onym swym uciesznym serem zachęcając. Teraz wszytko umilkło (oprócz mego brzucha) - Na nic złodziejaszkowi będzie choćby skrucha! Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje, Żołądek swej kanapki darmo upatruje… ~ Nataniel.
- 2 -
Eee... tak.
By nikt nie musiał spędzać tych Walentynek samotnie, nasz najdroższy kupidyn, Nathaniel, znalazł dla części z was partnerów, z którymi na pewno się dogadacie.
- 3 -
Przerywnik.
A bo co tam.
- 4 -
Wywiad z Ailenem
Piękne, słoneczne, zimowe popołudnie to wspaniały czas by ponękać przechodniów. Ponadto witryny sklepowe pełne są kiczowatych serduszek, a z ust przechodniów unosi się seksowna para – nasz drogi reporter miał więc względnie nie najgorszy powód do włóczenia się po mieście, hue. Tego dnia to Ailen miał takiego pecha, by wleźć w pole widzenia naszego najdroższego redaktora, Nathaniela. N: Jak samopoczucie w przeddzień Walentynek? Zaczepiony chłopak natychmiast zrobił minę z serii "WTF", wlepiając dosyć nieufne spojrzenie w wysokiego facia. A: .... a kim ty do cholery jesteś? Nie mam na Ciebie czasu. Dryblasowi nieco zrzedła mina - no jak to tak, nie słyszeć o okolicznej gwieździe? N: Nathaniel z Antidotum. Obiecuję, że ta rozmowa zajmie nam tylko chwilę – durny wyszczerz nie schodził z jego twarzy. A: Nie znam Cię – rzucił dosyć oschle, ale zaraz westchnął cierpiętniczo i skrzyżował ręce na piersi. - No, ale okej... byle szybko. I nie wyszczerzaj się tak. Wyglądasz jak jakiś psychol. Nathanielowi odrobinę zrzedła mina, jednak nie trwało to długo. Musiał być radosny, tak kazało mu szefostwo - w końcu miał zdobyć walentynkowy materiał i to nie byle jaki! Wyciągnął z kieszeni spodni zdjęcie i porównał osóbkę na nim ze stojącym przed nim chłopakiem. Nie było żadnych wątpliwości, że to ta sama persona, jednak... N: Ailen, prawda? A: Skąd ty... a dobra... tak, to ja – burknął, trochę się irytując. N: Mamy swoje tajne źródła – mrugnął do niego łobuzersko. - Doszły nas także słuchy, że ostatnio złamał Ci serce pewien szarooki przystojniak, czy to prawda? Trzymany przez albinosa mikrofon wylądował niebezpiecznie blisko twarzy Aia, który z początku tylko przewrócił teatralnie oczami, acz gdy padło pytanie, uniósł lekko jedną brew do góry, patrząc na reportera, jak na idiotę. Odchylił delikatnie łeb do tyłu, żeby zwiększyć dystans między nim, a mikrofonem. A: Nie – skomentował krótko i to na tyle głośnym tonem, żeby było jasne, iż nie jest zbyt zadowolony z tego pytania. N: Och, daj spokój, nie ma co być takim nieśmiałym, jesteśmy jak kąt złamanych serc – poważnie pokiwał głową, wskazując przy tym na siebie i towarzyszącego mu kamerzystę. Goznalez uśmiechnął się skromnie i niewinnie zamrugał parę razy. A: Nie jestem nieśmiały. Nikt mi nie złamał serca, a już na pewno nie ten pieprzony, szarooki skurwiel – rzucił beznamiętnie, zerkając podejrzliwie na Gonzaleza. N: Czyli jednak! – podsumował, jakby nic nie było w stanie zmienić jego zdania. – Więc jak zamierzasz spędzić jutrzejszy dzień? Jakieś plany na Walentynki? A: Głuchy jesteś? Nikt mi nie złamał serca – powtórzył, zerkając na niego spod przymrużonych gniewnie powiek. - Zamierzam coś zjeść i tyle. Nie obchodzą mnie żadne święta. N: Bez serca... – mruknął pod nosem, przez chwilę wyglądając na naprawdę zawiedzionego. - No, dobrze, ale w końcu masz jutro też urodziny... Na pewno nie masz zamiaru zaszaleć? Ailen prychnął coś niezrozumiałego pod nosem, acz wnioskując po minie, raczej nie było to nic miłego. A: Nie – powiedział i westchnął ciężko. - Najwyżej ukradnę jakiejś parce czekoladki i zjem je w ramach urodzin – wzruszył lekko ramionami. N: I to się właśnie nazywa duch Walentynek! – podjął z entuzjazmem. - Dobrze, a teraz ostatnie pytanie, jesteś gotowy? A, zresztą, jeśli nie, to trudno... Jaki jest twój stosunek do pasztetu drobiowego? A: Ta... – burknął, nie mogąc doczekać się końca tortur. – Lubię. To wszystko? N: Oczywiście, myślisz, że bym cię okłamywał? Miłego jutrzejszego dnia życzę~ - białowłosy dryblas zasalutował i zniknął w tłumie, ciągnąc za sobą Gonzaleza. A: Debil... – rzucił za nim na odchodnym, MUSIAŁ.
Czym byłyby Walentynki bez grubego dzieciaka w pieluszce, który naparza we wszystkich strzałami miłości, roztaczając wokół romantyczną atmosferę i wbijając w tyłek niczego nie spodziewającym się nieszczęśnikom zaostrzone, metalowe końce w kształcie serca? Zaraz.. co?! Tak, doskonale usłyszeliście! Kupidynek jest nieodłączną częścią każdego Święta Zakochanych i to właśnie w jego przytłustych łapkach spoczywają losy wszystkich słodkich do porzygu par. Niestety Pan Amorek nieco się w tym roku zagalopował z imprezowaniem i…. upił się jak świnia, co jest adekwatnym określeniem do jego grubiutkiego wyglądu. W stanie błogiego upojenia alkoholowego wybrał się do swojej pracy i przelatując nad terenami Miasta-3 i Desperacji, rozkochał w sobie niewłaściwie osoby, wbijając strzały w kupry zupełnie przypadkowym osobom. I tak drodzy virusowicze… wasze postacie zakochały się w sobie do nieprzytomności. Kot wybrał się na zwiady i dokładnie zobrazował związki w swojej nowej zabawie, a uznając, że są to Pijane Walentynki, przedstawił to w takiej, a nie innej formie:
I uwaga.. KONKURS! Miłość, nawet ta z przypadku, może być piękna, więc czemu ograniczać się tylko do tak ubogiej formy? Jeśli spodobał Ci się któryś z przedstawionych powyżej pairingów, to śmiało! Napisz krótkie opowiadanie lub narysuj którąś z par i pokaż światu, że choć postacie zainteresowały się sobą tylko przez nieudolność Kupidynka, to i tak świetnie razem wyglądają. Prace wysyłajcie do TUTAJ WSTAW TERMIN na konto Pana Gazetki. Na zwycięzce czeka nagroda~.
- 8 -
Growlithe
WILCZUR | POZIOM E
Liczba postów : 178 Join date : 16/12/2013
Temat: Re: Gazetka - wydanie walentynkowe Sob Lut 15, 2014 1:41 am
Wszyscy wiemy jak to jest...
Wszyscy wiemy jak to jest. Gdy przychodzi co do czego, gdy ludzie zerkają zza rogu, gdy sumienie dusi, wreszcie się przełamujemy. Wydłubujemy z portfela ostatnie grosze, biegniemy na złamanie karku do kwiaciarni obok, prosimy o najpiękniejszą z czerwonych róż. Ah, to takie bajkowe, prawda? Cudowne uczucie, gdy duma zżera od środka; poczucie bezpieczeństwa, szczęścia i świadomość, że oto właśnie możemy podarować ukochanej, najpiękniejszej, najwspanialszej i najcudowniejszej osobie pod słońcem... kwiatka. W kolejnym etapie dajemy sobie tego cholernego chwasta za 1,50, wstawiamy do wazonu i jesteśmy szczęśliwi, że ktoś o nas pomyślał. Ironia losu, co? To samo jest zawsze z gazetką. Gdy przychodzi co do czego, nagle wszyscy sobie o niej przypominają, a ona biedna zaczyna czuć, że staje się ważna tylko raz na jakiś czas. A przecież kocha się przez cały rok, nie? Taką wieczną, szczerą miłością darzy ją parę osób.
Ailen (odpowiedzialna za gazetkę, jej całokształt; Pijany Kupidynek; Zabawa z Kotem), Yunosuke (krzyżówka), Nataniel (Wywiad; pro poezja; coś takie dziwne z wydrami, whut). Dodatkowe podziękowania dla Fuckera.
Odwaliliście kawał świetnej roboty!
A czytelników zachęcam do przejrzenia gazetki, komentowania i brania udziału w konkursach. c:
- 1 -
Kacik poetycki
Wiersz o oddaniu, namiętności i tragicznej miłości…
Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga kanapko, tym zniknieniem swoim! Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jedną maluczką bułką tak wiele ubyło. Tyś za wszytki kusiła, za wszytki pachniała, Z tym szczypiorkiem na wierzchu pięknie wyglądała! Nie dopuściłaś nigdy żeby nastrój psować; „Czy zjeść cię, czy nie zjeść?” - zbyt długo się frasować, Do zjedzenia cię – sama wdziękiem namawiając, I onym swym uciesznym serem zachęcając. Teraz wszytko umilkło (oprócz mego brzucha) - Na nic złodziejaszkowi będzie choćby skrucha! Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje, Żołądek swej kanapki darmo upatruje… ~ Nataniel.
- 2 -
Eee... tak.
By nikt nie musiał spędzać tych Walentynek samotnie, nasz najdroższy kupidyn, Nathaniel, znalazł dla części z was partnerów, z którymi na pewno się dogadacie.
- 3 -
Przerywnik.
A bo co tam.
- 4 -
Wywiad z Ailenem
Piękne, słoneczne, zimowe popołudnie to wspaniały czas by ponękać przechodniów. Ponadto witryny sklepowe pełne są kiczowatych serduszek, a z ust przechodniów unosi się seksowna para – nasz drogi reporter miał więc względnie nie najgorszy powód do włóczenia się po mieście, hue. Tego dnia to Ailen miał takiego pecha, by wleźć w pole widzenia naszego najdroższego redaktora, Nathaniela. N: Jak samopoczucie w przeddzień Walentynek? Zaczepiony chłopak natychmiast zrobił minę z serii "WTF", wlepiając dosyć nieufne spojrzenie w wysokiego facia. A: .... a kim ty do cholery jesteś? Nie mam na Ciebie czasu. Dryblasowi nieco zrzedła mina - no jak to tak, nie słyszeć o okolicznej gwieździe? N: Nathaniel z Antidotum. Obiecuję, że ta rozmowa zajmie nam tylko chwilę – durny wyszczerz nie schodził z jego twarzy. A: Nie znam Cię – rzucił dosyć oschle, ale zaraz westchnął cierpiętniczo i skrzyżował ręce na piersi. - No, ale okej... byle szybko. I nie wyszczerzaj się tak. Wyglądasz jak jakiś psychol. Nathanielowi odrobinę zrzedła mina, jednak nie trwało to długo. Musiał być radosny, tak kazało mu szefostwo - w końcu miał zdobyć walentynkowy materiał i to nie byle jaki! Wyciągnął z kieszeni spodni zdjęcie i porównał osóbkę na nim ze stojącym przed nim chłopakiem. Nie było żadnych wątpliwości, że to ta sama persona, jednak... N: Ailen, prawda? A: Skąd ty... a dobra... tak, to ja – burknął, trochę się irytując. N: Mamy swoje tajne źródła – mrugnął do niego łobuzersko. - Doszły nas także słuchy, że ostatnio złamał Ci serce pewien szarooki przystojniak, czy to prawda? Trzymany przez albinosa mikrofon wylądował niebezpiecznie blisko twarzy Aia, który z początku tylko przewrócił teatralnie oczami, acz gdy padło pytanie, uniósł lekko jedną brew do góry, patrząc na reportera, jak na idiotę. Odchylił delikatnie łeb do tyłu, żeby zwiększyć dystans między nim, a mikrofonem. A: Nie – skomentował krótko i to na tyle głośnym tonem, żeby było jasne, iż nie jest zbyt zadowolony z tego pytania. N: Och, daj spokój, nie ma co być takim nieśmiałym, jesteśmy jak kąt złamanych serc – poważnie pokiwał głową, wskazując przy tym na siebie i towarzyszącego mu kamerzystę. Goznalez uśmiechnął się skromnie i niewinnie zamrugał parę razy. A: Nie jestem nieśmiały. Nikt mi nie złamał serca, a już na pewno nie ten pieprzony, szarooki skurwiel – rzucił beznamiętnie, zerkając podejrzliwie na Gonzaleza. N: Czyli jednak! – podsumował, jakby nic nie było w stanie zmienić jego zdania. – Więc jak zamierzasz spędzić jutrzejszy dzień? Jakieś plany na Walentynki? A: Głuchy jesteś? Nikt mi nie złamał serca – powtórzył, zerkając na niego spod przymrużonych gniewnie powiek. - Zamierzam coś zjeść i tyle. Nie obchodzą mnie żadne święta. N: Bez serca... – mruknął pod nosem, przez chwilę wyglądając na naprawdę zawiedzionego. - No, dobrze, ale w końcu masz jutro też urodziny... Na pewno nie masz zamiaru zaszaleć? Ailen prychnął coś niezrozumiałego pod nosem, acz wnioskując po minie, raczej nie było to nic miłego. A: Nie – powiedział i westchnął ciężko. - Najwyżej ukradnę jakiejś parce czekoladki i zjem je w ramach urodzin – wzruszył lekko ramionami. N: I to się właśnie nazywa duch Walentynek! – podjął z entuzjazmem. - Dobrze, a teraz ostatnie pytanie, jesteś gotowy? A, zresztą, jeśli nie, to trudno... Jaki jest twój stosunek do pasztetu drobiowego? A: Ta... – burknął, nie mogąc doczekać się końca tortur. – Lubię. To wszystko? N: Oczywiście, myślisz, że bym cię okłamywał? Miłego jutrzejszego dnia życzę~ - białowłosy dryblas zasalutował i zniknął w tłumie, ciągnąc za sobą Gonzaleza. A: Debil... – rzucił za nim na odchodnym, MUSIAŁ.
Czym byłyby Walentynki bez grubego dzieciaka w pieluszce, który naparza we wszystkich strzałami miłości, roztaczając wokół romantyczną atmosferę i wbijając w tyłek niczego nie spodziewającym się nieszczęśnikom zaostrzone, metalowe końce w kształcie serca? Zaraz.. co?! Tak, doskonale usłyszeliście! Kupidynek jest nieodłączną częścią każdego Święta Zakochanych i to właśnie w jego przytłustych łapkach spoczywają losy wszystkich słodkich do porzygu par. Niestety Pan Amorek nieco się w tym roku zagalopował z imprezowaniem i… upił się jak świnia, co jest adekwatnym określeniem do jego grubiutkiego wyglądu. W stanie błogiego upojenia alkoholowego wybrał się do swojej pracy i przelatując nad terenami Miasta-3 i Desperacji, rozkochał w sobie niewłaściwie osoby, wbijając strzały w kupry zupełnie przypadkowym osobom. I tak drodzy virusowicze… wasze postacie zakochały się w sobie do nieprzytomności. Kot wybrał się na zwiady i dokładnie zobrazował związki w swojej nowej zabawie, a uznając, że są to Pijane Walentynki, przedstawił to w takiej, a nie innej formie:
I uwaga.. KONKURS! Miłość, nawet ta z przypadku, może być piękna, więc czemu ograniczać się tylko do tak ubogiej formy? Jeśli spodobał Ci się któryś z przedstawionych powyżej pairingów, to śmiało! Napisz krótkie opowiadanie lub narysuj którąś z par i pokaż światu, że choć postacie zainteresowały się sobą tylko przez nieudolność Kupidynka, to i tak świetnie razem wyglądają. Prace wysyłajcie do 21 marca 2014 r. na konto Pana Gazetki. Na zwycięzce czeka nagroda~.