Osoby chętne na jakiekolwiek relacje zapraszam na pw (gg, sb, whatevah). Czasami nawet lepiej już z góry ustalić kim dla siebie są postacie, aby nie wyszło zbyt sucho i sztampowo. Ogólnie jestem otwarty na wszystkie propozycje. Jace ma już ponad 1000 lat, trzyma się całkiem nieźle i... mógł mieć tak zawiłe, splątane i wywalone w kosmos powiązania z innymi postaciami, że łojezu, padajcie narody. Jedyne czego nie przyjmuję to rodziny i przyjaciół z lat, gdy był człowiekiem. Bo ci są już z góry ustaleni w historii. Nie chcę też robić z postaci mistera pierdoły, który przez wszystkich wokół jest ratowany. /x Jace może też być postacią z czyjejś historii. Kolegą z klasy, agresorem, który wydłubał oko, tajemniczym gościem podrzucającym liściki z groźbami, typem, który jakoś podejrzanie kręci się wokół innej postaci. Wiadomo; taka uniwersalna jednostka.
Toshiko Ishikawa
Gdyby można kogoś posądzić o popadanie w skrajności, to z pewnością Jonathana Wo`olfe'a. O ile wystarczy mu samo spojrzenie, aby wrzucić do wora z wrogami nieszczęsnego, przeciętnego zjadacza ryżu/chleba, o tyle przyjaciół poszukuje, chyba tylko za pomocą szczęścia i sobie znanych metod. Dotychczas bez większych rezultatów. Na dobrą sprawę bez jakichkolwiek rezultatów. Jak to jest, że gdy usilnie próbujemy coś znaleźć, nigdzie tego nie ma? Jednak człowiek – nie igła. Nie zaginie. Z tą też myślą nastał nowy dzień. Dziwny dzień. Dziwny dlatego, że w jednej chwili siedział i dusił w sobie odruchy przeczyszczające żołądek, a w drugiej właściwie go nie było. Do teraz nie bardzo pamięta, jak dowlókł się do mieszkania nieznajomej, jak trafił do jednego z pokoi, jak na nią warczał, bluźnił i wyklinał od największych szumowin, na jakie można się napatoczyć. Wydawać by się mogło, że lada chwila, a rzuci się jej do gardła. W rzeczywistości Jace potrzebuje wielu męczących lat, aby przekonać się do kogoś na tyle, by pokładać w nim wszelakie zaufanie i nadzieje. Socjal udało się go oswoić w parę tygodni. I to do tego stopnia, że zaczął ją traktować jak osobę o nadzwyczaj cennej wartości. Kocha ją. Żywi do niej niepojęte dla siebie – silne – uczucie. Na swój własny, indywidualny, trochę dziecięcy sposób, ale do tego stopnia, by słuchać jej poleceń i dawać się karać. Z powodu więzi, która niepostrzeżenie ich połączyła, traktują się niemalże jak rodzeństwo czystej krwi, choć niektóre gesty Jonathana zmierzają w podłym kierunku.
Jak to mawiają – przypadki chodzą po ludziach. Po Jonathanie przebiegło coś znacznie gorszego, ale jak na zwłoki ruszał się znakomicie. Szczególnie tej pamiętnej nocy, kiedy cudem wyrwał się z łapsk brutalnych prześladowców. Ledwo żywy; bez nogi, ręki, ucha, brzucha... przesadzam. Tak czy siak, mając mniej więcej wszystko na swoim miejscu, powoli schodził jednak z tego świata, na skutek zbyt obfitych krwotoków. Nie wiedzieć jak znalazł się w ciemnym zaułku, kryjąc się przed napastnikami. Prawdopodobnie dawno wąchałby stokrotki od ich mniej urodziwej strony, gdyby nie pewien przechodzeń. Los widocznie uśmiechnął się do wilka – postawił przed nim najprawdziwszego anioła. W dodatku takiego, w którego interesie leżało przeżycie Jace'a i jego zakichanego podejścia do świata. Podejścia, które z samej natury kazało mu nie znosić natarczywej obecności skrzydlatego. Jeśli ktokolwiek myślał, że komuś pokroju Nathaniela, łatwo jest wybić z głowy pracoholizm, to poziom jego pomylenia przechodzi ludzkie pojęcie. Zresztą... jak tu właściwie zmusić anioła, aby przestał być stróżem?
TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. YEAH.
FABULARNIE: Absolutnie nic.
Arthur Adrich
TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. YEAH.
TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. YEAH.
TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. YEAH.
TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. YEAH.
TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. YEAH.
TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. YEAH.
TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. YEAH.
FABULARNIE: ...
Naomi
TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. YEAH.
TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. TU BĘDZIE TEKST. YEAH.
Gdyby można kogoś posądzić o popadanie w skrajności, to z pewnością Jonathana Wo`olfe'a. O ile wystarczy mu samo spojrzenie, aby wrzucić do wora z wrogami nieszczęsnego, przeciętnego zjadacza ryżu/chleba, o tyle przyjaciół poszukuje, chyba tylko za pomocą szczęścia i sobie znanych metod. Dotychczas bez większych rezultatów. Na dobrą sprawę bez jakichkolwiek rezultatów. Jak to jest, że gdy usilnie próbujemy coś znaleźć, nigdzie tego nie ma? Jednak człowiek – nie igła. Nie zaginie. Z tą też myślą nastał nowy dzień. Dziwny dzień. Dziwny dlatego, że w jednej chwili siedział i dusił w sobie odruchy przeczyszczające żołądek, a w drugiej właściwie go nie było. Do teraz nie bardzo pamięta, jak dowlókł się do mieszkania nieznajomej, jak trafił do jednego z pokoi, jak na nią warczał, bluźnił i wyklinał od największych szumowin, na jakie można się napatoczyć. Wydawać by się mogło, że lada chwila, a rzuci się jej do gardła. W rzeczywistości Jace potrzebuje wielu męczących lat, aby przekonać się do kogoś na tyle, by pokładać w nim wszelakie zaufanie i nadzieje. Socjal udało się go oswoić w parę tygodni. I to do tego stopnia, że zaczął ją traktować jak osobę o nadzwyczaj cennej wartości. Kocha ją. Żywi do niej niepojęte dla siebie – silne – uczucie. Na swój własny, indywidualny, trochę dziecięcy sposób, ale do tego stopnia, by słuchać jej poleceń i dawać się karać. Z powodu więzi, która niepostrzeżenie ich połączyła, traktują się niemalże jak rodzeństwo czystej krwi, choć niektóre gesty Jonathana zmierzają w podłym kierunku.
Gdyby można kogoś posądzić o popadanie w skrajności, to z pewnością Jonathana Wo`olfe'a. O ile wystarczy mu samo spojrzenie, aby wrzucić do wora z wrogami nieszczęsnego, przeciętnego zjadacza ryżu/chleba, o tyle przyjaciół poszukuje, chyba tylko za pomocą szczęścia i sobie znanych metod. Dotychczas bez większych rezultatów. Na dobrą sprawę bez jakichkolwiek rezultatów. Jak to jest, że gdy usilnie próbujemy coś znaleźć, nigdzie tego nie ma? Jednak człowiek – nie igła. Nie zaginie. Z tą też myślą nastał nowy dzień. Dziwny dzień. Dziwny dlatego, że w jednej chwili siedział i dusił w sobie odruchy przeczyszczające żołądek, a w drugiej właściwie go nie było. Do teraz nie bardzo pamięta, jak dowlókł się do mieszkania nieznajomej, jak trafił do jednego z pokoi, jak na nią warczał, bluźnił i wyklinał od największych szumowin, na jakie można się napatoczyć. Wydawać by się mogło, że lada chwila, a rzuci się jej do gardła. W rzeczywistości Jace potrzebuje wielu męczących lat, aby przekonać się do kogoś na tyle, by pokładać w nim wszelakie zaufanie i nadzieje. Socjal udało się go oswoić w parę tygodni. I to do tego stopnia, że zaczął ją traktować jak osobę o nadzwyczaj cennej wartości. Kocha ją. Żywi do niej niepojęte dla siebie – silne – uczucie. Na swój własny, indywidualny, trochę dziecięcy sposób, ale do tego stopnia, by słuchać jej poleceń i dawać się karać. Z powodu więzi, która niepostrzeżenie ich połączyła, traktują się niemalże jak rodzeństwo czystej krwi, choć niektóre gesty Jonathana zmierzają w podłym kierunku.